wtorek, 10 września 2013

Tak sobie myślę,

że zapiszę się jeszcze na lekcje hiszpańskiego... Ja wiem, pamiętam jeszcze te moje dzikie, nieudane zapędy na lekcje francuskiego... ale teraz to naprawdę będzie inaczej! Widzicie przecież, że z flamenco wytrzymałam już przeszło rok! A hiszpański mi się do tego flamenco bardzo ale to bardzo przyda ;-) Bo jakbym tak chciała sobie na fiestę jakąś do Hiszpani wyskoczyć, na taką fiestę de abril na przykład... Sevillany już się uczę. Do wiosny chyba ogarniemy, to trzeba by z tubylcami wypróbować ;-) Niech mam też jakąś przyjemność z tej nauki ;-)


Pozdrawiam serdecznie
Wasza Trutniowa

4 komentarze:

  1. to dobry pomysł Trutniowa...bo i taniec i mowa będą w jakiejś harmonii,taki duet,a resztę z tubylcami dograsz...
    pozdrawiam miło

    OdpowiedzUsuń
  2. Łeee, nikt nie uwierzy, że w sobotę na ten hiszpański normalnie ZASPAŁAM!! Na 10 rano zaspałam! To nie wiem, znak jaki z nieba, czy co...? Zobaczę w tę sobotę, jak wstanę, to znaczy, że mam jeździć, jak zaśpię (chociaż nie wiem, czy powtórzę jeszcze raz ten wyczyn), to znaczy, ze mam odpuścić ;-)) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. wytrwałości pozostaje życzyć. i nowego budzika?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko, że nie budzik tu zawinił ;-)) Pozdrawiam

      Usuń