sobota, 31 sierpnia 2013

Halo! Się żyje!

Wróciłam tydzień temu i jak zwykle po powrotach, w kierat! Pranie, prasowanie, sprzątanie i te inne takie! Chociaż przetworów w tym tygodniu nie robiłam.
Czarna bestia nie wróciła. A ponieważ minęło już więcej niż miesiąc (prysnął z domu 22 lipca, może świętuje stare święto...?), to trzeba sobie jasno i wprost powiedzieć, że już nie wróci... Dzisiaj więc wzięłam się za usuwanie jego rzeczy... Wyszorowałam i wyparzyłam kuwetę (poprzednio tylko wymytą), poprałam jego kocyki, potargałam pudło z legowiska a z drapaka zrobiłam kwietnik... Powoli usuwam ślady jego życia w moim domu... Smutne jak diabli!!!!!!! Zwłaszcza, że ciągle mam wyrzuty sumienia, że to jednak moja wina, że uciekł...... Cóż, nikt nie jest doskonały..... Z góry uprzedzam, że wszelkie próby dokocenia mojego pustego teraz mieszkania nie powiodą się, gdyż Ludwiczek mojej córy jest uczulony na koty europejskie, a orientalnego kupować nie będę, bo po pierwsze mnie nie stać, a po drugie, jakbym dała przeszło tysiąc złotych za kota i ten by mi spieprzył z domu, to byłoby mi podwójnie żal... Jeszcze teraz muszę tylko znaleźć nabywcę na zapas kociej karmy..... Ot, prawie 10 kilogramów Royala i przeszło 70 saszetek Whiskasa, Gourmeta i Feliksa.... Ale spokojnie, nie pali się...... Termin ważności długi, a jak nie sprzedam, choćby za pół ceny, to zawiozę do schroniska, albo dam do kocich melin.... Szkoda mi tylko, bo to jednak sporo kasy...  Drapak też bym chętnie komuś odsprzedała, ale kto sobie wstawi takiego olbrzyma do blokowego mieszkanka?! No i kuwety porządnej, zamykanej z filtrem zapachowym też bym się pozbyła... Że nie wspomnę o szeleszczących tunelach, dzwoniących piłeczkach, myszkach, różnego rodzaju piórkach i sporym zapasie kocimiętki.... Bosz, ile ja kasy na to czarne bydlę wydawałam!!!!!
Ale pozbieram się... Chociaż niewiele brakowało, żebym z Korbielowa z nowym kocurkiem wróciła... Ale nie mogę być taką wredną "teściową", żeby alergena w domu umieszczać.....
Pozdrawiam Was serdecznie
Wasza Trutniowa

niedziela, 11 sierpnia 2013

Niespodziewane wakacje ;-)

Właściwie miało ich nie być... Ale. Ponieważ. Gdyż.
Jesteśmy w Korbielowie. W chwili obecnej przewidujemy tydzień labowania. A zobaczymy jak się uda... Dzisiaj zaliczyliśmy spacerkiem podejście pod szlak na Pilsko. Jutro lub pojutrze wyleziemy na górę... Na tych zdjęciach widać ile schudłam przez ostatnie dwa, trzy miesiące...


Pozdrawiam Was serdecznie
Wasza Trutniowa
ps. Ponieważ łączenie się z internetem przez komórkę jest dosyć nerwowe, to relacje po powrocie ;-)

piątek, 2 sierpnia 2013

Dobra, przyznaję się, że nie śpię

Nie, że nie sypiam, ale dzisiaj nie śpię. Chce mi się bardzo, ale nie mogę...
Czarna zaraza jak na razie się nie znalazła. Bosz, ile myśmy kilometrów już przemierzyli w poszukiwaniu. Już nas ludzie na osiedlu rozpoznają! "I co, nie znalazł się jeszcze? Pani się nie martwi, wróci, koty tak mają!". Dwie stówy nagrody obiecałam na ogłoszeniach dla znalazcy! I kicha! Co prawda, dzwonili ludzie, którzy za te dwie stówy oferowali mi koty jakie tylko chcę, ale to przecież nie o to chodzi, że ja chcę KOTA! Ja chcę moją wstrętną czarną dokuczliwą i zgryźliwą zarazę!!!
Młoda papiery już na ujocie złożyła, jutro wybierze sobie przedmioty do studiowania  i voila! Mamy od października studentkę! Wymyśliliśmy, że na początek będzie dojeżdżała. Mamy taki expres bus, jest w Krakowie za 40 minut i staje pod jej wydziałem. Zobaczymy, jak jej się poukłada grafik zajęć, czy będzie bardzo późno kończyła i jak to wyjdzie dojazdowo. Bo na dobrą sprawę, wynajmując mieszkanie w Krakowie, może mieć znacznie gorszy dojazd, niż od nas...
Auto moje wymarzone mi się kićka! Chyba przestałam go już lubić i jak tylko minie te pół roku od zakupu, to pójdzie w świat! A na razie chyba muszę poszukać jakiegoś autoryzowanego serwisu...
I tańców dzisiaj nie było. Babom się nie chce w taki upał, to przecież instruktorka nie będzie robiła zajęć tylko dla mnie... To znaczy, ona by chętnie zrobiła indywidualne, tylko, że wtedy cena wzrasta z 27 do 100 złotych. Miałam poćwiczyć w domu ale mi się nie chciało i czytałam bzdury w necie..... A, a propos mojej sąsiadki, to nie wiem, czy pomimo głuchoty, nie usłyszała, jak mam dosyć tego szukania chłopa dla niej i sama zrezygnowała. Jestem wredna, bo nawet wyrzutów sumienia w związku z tym nie miałam!!!!!!!
Trzeba by się było położyć, bo przecież jutro wstaję o siódmej.... to znaczy, dzisiaj wstaję o siódmej.... Dobranoc, pchły na noc. Karaluchy pod poduchy. Wróżki do poduszek dwóch i jednej klatki (wersja pełna, pszczółkowa z dzieciństwa... a klatka z papugami...)
Pozdrawiam Was serdecznie
Wasza Trutniowa
ps. Bonus na niedzielę. Obejrzałam, w piątek chyba, koncert na Mezzo i zakochałam się w Anushce http://www.youtube.com/watch?v=MjpibVhiZ5A
A Wy...?