Troszkę mnie nie było... Zaległości mam od groma! U większości blogowych znajomych już byłam, do reszty zawitam wkrótce, bo wolnego czasu będzie teraz u mnie moc... Na razie czatuję przy skype, bo nigdy nie wiadomo, kiedy Pszczółka będzie miała czas, żeby odebrać połączenie... Bo wyjechała. Wyjechała i zostawiła. Wyjechała i zostawiła matkę, ojca i nawet chłopaka! I wszyscy tęsknimy, i czekamy... Wyjechała do Holandii. Zbiera jeżyny i próbuje zarobić na te studia... Ale nie wiemy, czy przetrwa okres próbny, bo normy wyśrubowane, a ona do wysiłku fizycznego nie przyzwyczajona... W życiu przecież nie pracowała! Więc i ciężko jej tam... Ale nie tylko jej... Z nich czterech tylko jedna w miarę przyzwyczajona do roboty... A i ona nie wiadomo, czy wytrzyma... Cóż, poczekamy te dwa tygodnie i zobaczymy... Jak na razie zadowolona z miejsca , z mieszkania, z pogody... Narzeka tylko na pracę ;-)) Ot taki szczegół wyjazdu zarobkowego...
Pozdrawiam Was serdecznie
Wasza Trutniowa
Myśl pozytywnie Trutniowa,na pewno będzie OK,jak tylko jej będzie bardzo źle...niech wraca,ja bym tak powiedziała córce...zdrowie najważniejsze...
OdpowiedzUsuńWidocznie nie jest tragicznie,chciałam pocieszyc...:)
Pozdrawiam miło:)
To samo jej powtarzam! Kredytu na ten wyjazd nie brałam, to najwyżej jakoś pasa zaciśniemy;-)). My się tylko obawiamy, że szefostwo je samo zwolni, bo dziewczyny zbyt wprawne i sprawne robotniczo nie są... Pozdrawiam
UsuńZbiera jezyny... bardzo lubie!
OdpowiedzUsuńDa rade Twoja Corka!!!
Serdecznosci
Judyta
Pożyjemy zobaczymy... Ona raczej mózgowcem a nie fizycznym jest... Pozdrawiam
UsuńMi też byłoby ciężko na zbiorze owoców. Podziwiam Twoją córkę. Życzę jej dużo siły i wytrwałości.
OdpowiedzUsuńNajtrudniejszy jest (wiem z doświadczenia ;-)) pierwszy tydzień, potem człowiek przywyka i jakoś tam leci. Tylko, że dużo rozsądniej jest płacić akordowo, czyli ile sobie uzbierasz, tyle zarabiasz. Tak mieliśmy płacone my i nie musieliśmy się przejmować, czy wyrobimy normę, czy nie. Ale cóż, my pracowaliśmy lata świetlne temu i na czarno. Pszczółka zatrudniona jest normalnie "państwowo, z ubezpieczeniem i wszelkimi tego typu szykanami, w związku z tym mają określoną NORMĘ do wyrobienia. Jak ktoś zbiera mniej to nie ma sentymentów, tylko wylatuje. Nie wiem, czy te nie przywykłe do pracy paluszki dadzą radę zerwać sześć i pół kilograma jeżyn na godzinę... Zobaczymy. Na razie minął pierwszy tydzień i jeszcze nie wyleciały... Pozdrawiam
Usuń