Coś upiekę, coś uśtrykuję na drutach, coś poczytam... Niby dobrze...
Młoda na studiach jakoś tam sobie radzi. Nawet całkiem, całkiem, ale nie chcę nic pisać, żeby nie zapeszyć przed sesją. Bo przecież wiadomo, że jak tylko coś pochwalę, to się od razu spierdoli!
Miałam trochę przejść ze zdrowiem, trochę z ZUSem (i nie wiem, czy te ostatnie już wyjaśnione, czy nie, bo decyzji na piśmie jeszcze nie dostałam, a jestem za stara, żeby wierzyć komukolwiek na słowo)...
Wymyśliłam nowy tort malagowo- bezowy... Pyszny i dostatecznie tuczący, by piec go tylko na specjalne okazje... I nie wymyśliłam, ale skopiowałam z internetu ciastka:
Ciastkom nadałam nazwę "urąbane palce czarownicy". Pyszne, tylko paznokcie im odpadają po upieczeniu. Muszę wymyślić, czym je przykleić... Może białkiem...?
Przepraszam, że tak bardzo zaniedbałam blogi i Was, ale nie ogarniam kurwa tej kuwety, nie ogarniam...
Pozdrawiam Was serdecznie
Wasza Trutniowa
hahaha,te paluchy czarownicy obłędne...jeszcze takich nie widziałam,przebiłaś cukrowe penisy na tortach na wieczorki panieńskie...hahahaha
OdpowiedzUsuńtylko penisy chyba nie odpadały...hm...a te paznokcie może jakimś lakierem samochodowym pomalowac?...hahahaha
ale mi poprawiłas humor....:P)))
Tylko nie wiem, czy lakiery samochodowe są jadalne ;-)) Pozdrawiam
UsuńTrutniowa, palce - rewelacja! I dobrze, że się wreszcie pojawiłaś...
OdpowiedzUsuńA swoją drogą - witaj w klubie tych nieogarniających ;-)
Najgorsze, że już już się wydaje, że człowiek z tego wychodzi i łup, dostaje obuchem w łeb i znowu nie może się podnieść... Masakra! Pozdrawiam
UsuńMądrze gadasz! Właśnie po kolejnym łupniu w łeb jestem ;-)
UsuńEj Siostrzyczko, wpadnij na stronkę mojej córci. Jestem pewny, że znajdziesz na niej inspirację do pieczenia podobnych potworków :-)
OdpowiedzUsuńFotografie powalają.
To jeszcze o link się muszę uśmiechnąć ;-)) Pozdrawiam
Usuń